Jay Asher - "Światło"

 "To napięcie między nami jest nie do wytrzymania. Tylko że jednocześnie chciałabym, żeby został"

Po bardzo długiej przerwie, która właściwie w ostatnim czasie jest normą, przychodzę z kolejną recenzją. Tym razem jest to książka autora myślę, że każdemu dobrze znanego, gdyż "13 powodów" zrobiło ogromną furorę na świecie. Jednak jego drugie dzieło jest zdecydowanie w innym nastroju. Zapraszam na recenzję "Światła".




Tytuł: "Światło"
Autor: Jay Asher
Ilość stron: 275
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy REBIS
Tłumaczenie: Maria Smulewska

"Śmieje się, a jego śmiech jest tak idealny, że mam ochotę zrobić  jeszcze coś, by go wywołać"


Sierra prowadzi podwójne życie, a jego rytm wyznaczają święta Bożego Narodzenia. Jedno to życie w Oregonie, przy plantacji drzewek choinkowych, którą prowadzi jej rodzina. Drugie to życie świąteczne, kiedy przychodzi czas ich sprzedaży i wszyscy przenoszą się na miesiąc do Kalifornii. Gdy podczas jednej ze świątecznych podróży poznaje Caleba, wszystko się zmienia.
Calebowi daleko do idealnego chłopaka. Kiedyś popełnił ogromny błąd, którego cenę wciąż płaci. Sierra potrafi w nim jednak zobaczyć coś więcej niż jego przeszłość i jest gotowa zrobić wszystko, by pomóc mu odzyskać wiarę w siebie. Sierra i Caleb odkrywają coś, co może przezwyciężyć nieporozumienia, podejrzliwość i niechęć, które narastają wokół nich: prawdziwą miłość.

 "Za każdym razem, gdy go bronię, wiem, że mam rację. Było już milion powodów by się poddać, ale za każdym razem, gdy tego nie robię, mam ochotę starać się jeszcze bardziej, by nam się udało"



Zacznijmy może od tego, że książkę wypożyczyłam z biblioteki jakoś  w okolicach stycznia/ lutego. Jednak jak to ja przeciągnęłam to czytanie, oczywiście w trakcie wypadło mi wiele innych rzeczy no i wyszło na to, że książkę o tematyce świątecznej - bożonarodzeniowej - czytam pod koniec marca, gdy Wielkanoc za pasem. Nie wyszło chyba z tego nic złego, po za tym, że na wiosnę "wbiłam się" w nastój zimowo - świąteczny i odczułam ogromną potrzebę odsłuchania "Last Christmas". Dobrze, już nie przynudzam...

Za książkę wzięłam się wieczorem pierwszego dnia, a skończyłam popołudniu drugiego dnia. Wciągnęłam się w nią tak bardzo, że chwilami brakowało mnie w rzeczywistości. Autor opowiadał historię w taki sposób, że potrafiłam wczuć się dokładnie w ich sytuację. Pomimo że w książce nie było nagłych zwrotów akcji, tajemniczych sytuacji czy scen trzymających w napięciu, to i tak coś nie pozwalało mi jej odłożyć.

Co do bohaterów... W moim odczuciu główna bohaterka - Sierra - jest osobą z charakterkiem, jednak nie zawsze wiedzącą, co chce. Jednak nie osądzam, gdyż ma dopiero 16 lat. Całe życie przed nią ;). Caleb natomiast wydał mi się trochę nie realistyczny... To znaczy nie to, że mi się nie podobał, tylko bardzo chciałabym spotkać takiego chłopaka w rzeczywistości, co obawiam się, że może się nie zdarzyć. Ja bym to nazwała, że był trochę... przesłodzony? 

"Nie musicie mu ufać, ale przynajmniej go nie skreślajcie. I zaufajcie mnie."

Na tylnej okładce książki możemy zobaczyć napis: "Poruszająca love story dla nastolatków, której nie da się zapomnieć". Czy jest tylko dla nastolatków? Można by nad tym się zastanawiać... Jednak na pewno jest to love story. Taka słodka. Bardzo. Ja, jak wiele razy wspominałam, bardzo lubię takie historie, jednak zdaję sobie sprawę, że każdy jest ich fanem. Pomimo że książka może była troszkę nierealistyczna, to bardzo miło spędziłam z nią czas. Jest ona idealna na tak zwane "odmóżdżenie" po ciężkim dniu. 

                      "A może nie znamy się na tyle długo, żeby być czegokolwiek pewnym."

Jeżeli więc lubisz romantyczne historyjki z motywem świątecznym w tle, to ta książka jest idealna dla Ciebie. Jeśli jednak szukasz mrożącej krew w żyłach opowieści z zapierającymi dech w piersiach scenami i wartką akcją, to może zastanowiłabym się jeszcze raz nad repertuarem.

Podsumowując w liczbach:

8/10
 
Życzę miłego weekendu i zapraszam do komentowania!
Bookomaniaczka :*

PS: Opis książki pochodzi ze strony Empik.com!

10 komentarzy:

  1. Muszę koniecznie przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdy będą się zbliżały święta, chętnie rozejrzę się za tą książką :) Lubię romantyczne, wciagające historyjki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakiś czas temu chciałam ją przeczytać, ale teraz jakoś odeszła mi ochota. Z jednej strony lubię takie książki, ale z drugiej dużo podobnych już za mną i nie wiem, czy kolejna przypadłaby mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Romans jak romans... Aczkolwiek mi chyba się nigdy nie znudzą :D

      Usuń
  4. patrząc za okno to i tak mamy piękną zimę tej wiosny, więc klimat książki nawet pasuje :P mamy śnieg i święta za pasem :P czyli wszystko się zgadza :P
    Podoba mi się styl Jay'a Ashera, ale zdecydowanie książka jest za słodka. Już pomijam ilość cukru, który spożywa Sierra i Caleb pijąc mietowa kawę z lizakiem jako słodzik, ale tez ich dialogi sa tak słodkie, że mnie przyprawiały o mdłości :P ale książka rzeczywiście czytało się szybko i przyjemnie, można się było przy niej odprężyć. I nie żałuję czasu z nią spędzonego, ale jednak moim zdaniem dorosły czytelnik może być nią znudzony :P
    pozdrawiam
    cherryladyreads.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie dzisiaj ostatnie resztki śniegu topnieją. Może na święta doczekamy się wiosny? ;)

      Usuń
  5. Choć ja nie jestem fanką romansów ta książka przypadła mi do gustu. Miałam tę możliwość czytać ja w listopadzie zatem wprowadziła mnie bardzo w świąteczną atmosferę. Styl autora również mi odpowiadał. Cukierkowość książki tłumaczyłam sobie tym ze wiek głownych bohaterów nie pozwalał na mega pikanterię choć gdyby autor taki zabieg wprowadził sądzę że zepsułby fabułę.

    OdpowiedzUsuń

Polub mnie na Facebook'u