Whitney Barbetti - "Dziesięć poniżej zera"

 "Ten świat ma tylko jeden słodki moment, przeznaczony dla nas."

"Dziesięć poniżej zera" to książka, do której zaświeciły mi się oczy "od pierwszego wejrzenia". Jakaś niepojęta siła ciągnęła mnie w jej stronę i mówiła "Kup ją! To będzie świetne!". Po jakimś czasie jej uległam. Czy to była dobra decyzja?


Tytuł: "Dziesięć poniżej zera"
Autor: Whitney Barbetti
Ilość stron: 304
Wydawnictwo: NieZwykłe
Tłumacz: Dorota Lachowicz

Nazywam się Parker. Moje ciało jest oszpecone bliznami, pamiątkami ataku, którego nie pamiętam. I nie chcę pamiętać. Wolę obserwować życie, niż go doświadczać. Ludzie dookoła śmieją się, całują, rozmawiają – a ja jestem sama, w kącie, obserwując, jak żyją. Nie zależy mi na nikim i niczym. Czuję tylko jedną emocję. To irytacja. I czuję ją bardzo często.
Jeden SMS wysłany pod niewłaściwy numer okazał się moją zgubą. Ma na imię Everett i jest wrednym, natrętnym, aroganckim facetem, który narusza moją osobistą przestrzeń. A co najgorsze: sprawia, że znów coś czuję. Zawsze jest ubrany na czarno, jak gdyby wybierał się na pogrzeb. Pewnie dlatego, że tak jest. Everett umiera. Z tego powodu chce spędzić ostatnie chwile swojego życia żyjąc, naprawdę żyjąc. I zmusza mnie do tego samego. Abym zmierzyła się z demonami, które zdusiłam głęboko w sobie. Rani mnie, pomaga mi, uzupełnia mnie. Umiera. 


 "Nie potrzebuję, by tysiące ludzi wiedziało, że istniałem. Chcę tylko, aby ktoś wiedział, że żyłem."
Zarys fabuły jest typowy dla takiego rodzaju książek. Główni bohaterowie spotykają się, zazwyczaj przypadkiem. No i jak zawsze potrzebują trochę czasu, żeby zorientować się, że zależy im na sobie. Wydaje mi się, że ten opis pasuje do tej książki. Jednak jest coś, co ją odróżnia od reszty.

"Chcę jednej słodkiej chwili, jednego momentu w mojej pamięci, aby trzymać się go, kiedy moja  dusza odejdzie z tej ziemi."

Ta książka jest mieszaniną romansu i dramatu. Nie dominuje w niej wesoły nastrój, wręcz przeciwnie - unoszący się smutek, jest bardzo wyczuwalny. Spowodowane jest to taką, a nie inną sytuacją głównych bohaterów. Everett umiera - jest chory na raka, a Parker nie potrafi wykrzesać z siebie krztyny uczuć przez swoją ciężką przeszłość. Do tego wisi nad nami widmo traumatycznych wydarzeń, przez które bohaterka została skrzywdzona. Fakt ten jest dla mnie jak najbardziej plusem, który nadaje tej książce więcej oryginalności.

"Kłamstwa ubrane w ładne słowa w rezultacie nie przynoszą korzyści."

Nie mogę również nie wspomnieć o tym, jak lekko czyta się tę pozycję. Nim się obejrzałam, przewróciłam ostatnią kartkę. I pomimo że książka nie obfituje w liczne zwroty akcji czy sytuacje, które zapierają dech w piersiach, to czyta się ją bardzo szybko, a kartki przepływają między palcami. Ja osobiście przeczytałam ją w nieco ponad jeden dzień ;).

"Każdy czasami potrzebuje trochę pomocy, Parker. Nie wstydź się o nią prosić."

Kolejnym plusem według mnie jest przedstawienie głównych bohaterów na zasadzie kontrastu. Umierający Everett uczy Parker, która nie docenia swojego życia, jak znowu zacząć czuć i żyć. Według mnie jest to również przesłanie do zwykłego czytelnika. Pokazuje to, żeby doceniać to, co mamy, ponieważ często nawet nie zauważamy tego, nie zwracamy na to uwagi, bo jest to dla nas normą - czymś, co było i powinno być do końca.

"Nie ma przyjemności bez odrobiny bólu."

Co do samych bohaterów, to zakochałam się w postaci Everetta. I tu nie chodzi mi o sam fakt zauroczenia mężczyzną, bo wydaje mi się, że w tej kwestii autorka ciutkę przesłodziła. Nie sądzę, żebym mogła spotkać takiego mężczyznę na ulicy Uważam natomiast, że autorka genialnie wykreowała jego postać, charakter, sposób bycia. Jest to typ osoby, która zawsze wie, co powiedzieć. W swoje wypowiedzi nie raz wplata czarny humor, który, chcąc nie chcąc, przełamuje goryczkę smutku w całej książce.

"– Myślę, - powiedział przed połknięciem – że nikt nigdy wcześniej cię nie cenił. Jak możesz zobaczyć wartość życia, jeśli nikt nie widział wartości w tobie?"

We wstępie zadałam pytanie, czy moja intuicja dobrze mi podpowiadała. Uważam, że bardzo dobrze. Mogę już teraz obiecać, że na pewno kiedyś znów do niej sięgnę.

Serdecznie polecam tę książkę każdemu, a najbardziej fanom romansów.

Bookomaniaczka ;*


Polub mnie na Facebook'u