J.R.R. Tolkien - "Władca pierścieni. Bractwo pierścienia"

     Dzisiaj zabieram się za recenzję znanej książki (bynajmniej tak mi się wydaje). Hit filmowy i literacki -  myślę, że nie ma osoby, która by chociaż raz w swoim życiu nie słyszała tego tytułu. Książka jest bardzo dobrze oceniona w wielu źródłach. A co ja o niej sądzę?


Tytuł: "Władca pierścieni. Bractwo pierścienia"
Autor: J.R.R. Tolkien
Ilość stron: 590
Wydawnictwo: Libros
 
     Książka opowiada losy Frodo Bagginsa - krewnego Bilba Bagginsa, bohatera "Hobbita". Bohater udaje się w długą podróż, aby zniszczyć pierścień, który należał niegdyś do jego opiekuna. Na przedmiot ten polują złe moce pochodzące z Mordoru. Gdy pierścień dostanie się w ich ręce, świat ogarną ciemność i złe moce...

    Szczerze przyznam - nigdy nie myślałam o przeczytaniu tej książki. Coś zawsze mnie od niej "odpychało". Do zajęcia się tą książką nie zachęciły mnie jej pozytywne opinie, tylko konkurs, do którego była lekturą. No dobrze, muszę ją przeczytać. Ma dobre oceny, więc może mnie jeszcze zaskoczy. Niestety, nie udało się... 
 
   Pierwsze, co mnie zniechęciło to strasznie długie opisy i rozdziały. Wlokły się one w nieskończoność, jeszcze w połączeniu z naprawdę małymi literkami jakoś specjalnie nie sprawiało mi to przyjemności. Zdarzało się, że było opisane, jak bohater idzie z przyjaciółmi i idzie, i idzie... Także również rozdział o dyskusji, bądź radzie trwał prawie 50 stron, z których może jedna strona lub dwie to były konkretne informacje...

     Po drugie, praktycznie brak akcji. Lubię książki, od których nie można się oderwać lub zapierają dech w piersiach. Nie możesz doczekać się następnej strony i następnej, aż w końcu okazuje się "Ojej... Koniec ". Niestety tutaj tak nie było. Owszem były momenty "bardziej dramatyczne", jednak można je policzyć na palcach jednej ręki. 
 
     Dodatkowo denerwowała mnie postawa Bilba. Opiekun Froda zostawił go samego z pierścieniem, aby udać się w podróż. Na jego krewniaka spadła wówczas duża odpowiedzialność i niebezpieczeństwo. Jest on osobą ( w moim mniemaniu), która często nie zdaje sobie konsekwencji własnych czynów. Jednak może jestem przewrażliwiona...

Czy jest coś dobrego w tej książce?
Jest! Jak najbardziej. Fabuła to świetny pomysł, jednak jak wspomniałam wyżej - za dużo opisów, za mało akcji. Gdyby zredukować ilość tekstu, a zamiast tego wprowadzić więcej dynamiki, książka byłaby zdecydowanie ciekawsza. Jednak te przydługaśne opisy i rozdziały trochę przytłaczały i odbierały przyjemność czytania. Plus jeszcze, według mnie błąd ze strony wydawnictwa, zdecydowanie zbyt małe literki.

Moja ocena: 4,5/ 10
Tak, wiem, że może wydawać się nisko, jednak wystarczy spojrzeć na opis mojej skali ocen. Ustaliłam ją jakiś czas temu i muszę się do niej stosować. Więc 4,5 nie jest taką złą oceną :).

Zapraszam do komentowania :)

8 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Jak zdążyłam zauważyć to mój też raczej średnio.. ;)

      Usuń
  2. Chciałabym przeczytać tą książkę, ale jak na razie mam kilka innych pozycji. Może kiedyś się za nią zabiorę :3
    -Ash

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam do przeczytania kilkaDZIESIĄT innych pozycji... Życzę powodzenia :)

      Usuń
  3. Sprawdź kto jest tłumaczem tego Twojego wydania... i poczytaj trochę o tłumaczach LOTRa - bo może po prostu męczyłaś się przez złe tłumaczenie. Ja osobiście Tolkiena nie uwielbiam, ale bardzo szanuje go za to, co zrobił. Jego uniwersum jest pierwszym tak rozbudowanym, które byłoby zupełnie oddzielone od naszego świata [a nie tak jak np. Narnia, powiązana z naszym światem przez szafę].

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wspomniałam wyżej, pomysł bardzo mi się podobał! Możliwe, że jest to wina tłumaczenia, jednak drugą sprawą jest, że tłumacz nie napisał tak długich opisów... Jednak każdy lubi coś innego ;)

      Usuń
  4. Tolkien to mistrz, ale prawda jest taka, że w dzisiejszych czasach, ma małe szanse dotrzeć do młodego pokolenia. Świat jaki autor wykreował jest bardzo bogaty i to też musiało znaleźć się w książce, warto wspomnieć, że język jakim posługują się elfy został przez Tolkiena wymyślona od podstaw! Ja mam ogromny sentyment do twórczości tego pisarza. Przeczytałam "Hobbita", "Władcę" i "Silmarillion" i byłam zachwycona. Ale coś innego kiedyś cieszyło czytelnika, coś innego teraz trafia do oczytelników. Jednak jest to pozycja, którą warto znać. A i tak tłumaczenie rzeczywiście ma znaczenie! Najlepsze tłumaczenie to przekład Marii Skibniewskiej.
    zaczytanamona.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Zgadzam się - różni ludzie, różne opinie. Z tego, co mi wiadomo książka została napisana w latach 50 ubiegłego wieku. Jak dla mnie - osoby wychowanej w XXI wieku - nie jest to książka za młoda... ;).
      Z tego co zdążyłam zauważyć książki, których świat stworzony jest od nowa, raczej nie przypadają mi do gustu... Podobne zdanie miałam o "Naznaczonych śmiercią". Widocznie taki rodzaj nie jest dla mnie ;).
      Tłumaczem mojej wersji jest Jerzy Łoziński. Możliwe, że miało to duży wkład w całokształt książki i w rezultacie w moją opinię, jednak nie jestem w stanie tego stwierdzić - nie mam porównania w wydaniach.
      Co do dyskusji na temat Pana Tolkiena - uważam, że ile ludzi tyle opinii. Jedni stwierdzą, że jest on wybitnym pisarzem, drudzy, że wprost przeciwnie, a jeszcze innym pozostanie obojętny. Sądzę, że wynika to z różnicy pokoleń. Jak wspomniałam wyżej każdemu podobają się inne książki, a tym bardziej osobom w różnym wieku.

      Usuń

Polub mnie na Facebook'u