Co mnie denerwuje w blogosferze?

Witam wszystkich!

Dzisiaj odbiegnę trochę od tematu książek, jednak gdy dostanę natchnienia, to nie ma bata i muszę o tym napisać.
Podejrzewam, że nie raz każdy z Was, kto udziela się w środowisku blogowym, spotkał się z sytuacją, która wywołała wkurzenie. Mój blog istnieje już te kilka miesięcy, dlatego spotkałam się z irytującymi rzeczami i nie była to pojedyncze sytuacje. Piszę o tym tutaj, aby przekonać się, czy tylko ja jestem taka dziwna, czy może komuś jeszcze to przeszkadza.

Po pierwsze: "Kto chce dołączyć do naszej grupy obs za obs, kom za kom"?

No ludzie no... Ja rozumiem wszystko. Każdy chce zaistnieć w Internecie, jednak szczerze wątpię aby grupy typu "kom za kom, obs za obs" miały w tym czynny wpływ. Nie wiem jak reszta blogerek i blogerów, jednak ja piszę tego bloga z kilku powodów:
1. Lubię czytać książki i chcę podzielić się moimi opiniami z innymi. Kto wie? Może komuś to pomoże?
2. Dzięki "wejściu" internetowy świat książek poznaję innych blogerów, inne świetne blogi, które pomagają mi.
3. Dla własnej satysfakcji. Gdy widzę, kiedy po jednym poście liczba obserwatorów, odsłon i komentarzy rośnie, to moje serce również.

Natomiast gdy widzę tego typu grupy nachodzi mnie myśl: Po co inni piszą swoje blogi? Ja wiem, że w takich grupach można zareklamować swojego bloga, jednak spójrzmy na to trzeźwym okiem:  Te obserwacje zdobyte w takim miejscu nie są nic warte, no chyba, że zależy Ci na wzrastającej liczbie cyferek. Co z tego, że masz 100 tysięcy "obsów", skoro osób, które naprawdę czytają są dwie? A co do komentarzy: Jeśli w grupie jest kilkanaście/kilkadziesiąt osób, to komu będzie chciało się napisać każdej osobie sensowny komentarz, który nie jest w stylu: "O! Super książka i blog też super. Całuski (i obowiązkowy link do bloga, który w sumie zajmuje więcej miejsca niż sama treść...).

Po drugie: Niecierpliwość początkujących blogerów

Od razu mówię. NIE uważam się za jakiegoś specjalistę. Jak wspomniałam wyżej bloga prowadzę kilka miesięcy, jednak nie myślę o sobie jak o doświadczonej blogerce. Jednak...

Jak zapewne wiedzą osoby, które czytają moje posty regularnie, prowadzę również Instagrama. I otóż na tym portalu napisała do mnie pewna osoba. Zaczęło się fajnie. Rozmawialiśmy o tym, gdzie zamawiamy książki, co czytamy, itp. Oczywiście wymieniliśmy się linkami do blogów. I tu się zaczęło. Obejrzałam bloga, zapowiadał się w miarę fajnie (co ważne był bardzo początkujący miał bodajże 2 lub 3 tygodnie!), jednak po pewnym czasie zaczęłam dostawać wiadomości, że "nikt nie chce czytać mojego bloga", "nikomu nie podobają się moje zdjęcia na Ig", " Zaraz skasuję bloga" itp... To były takie absurdalne rzeczy... Sama również byłam wtedy bardzo początkująca, bo sytuacja miała miejsce w wakacje, jednak wiedziałam, że na to potrzeba czasu i jeszcze więcej czasu. Jak widać nie wszyscy o tym wiedzą...


Dobra, wyżaliłam się... Teraz pora na Was! Co sądzicie o tym, co napisałam wyżej? Może denerwuje Was coś jeszcze? Zapraszam do komentowania!

Bookomaniaczka :*

12 komentarzy:

  1. Komentarze = więcej wejść. Więcej wejść = lepsze statystyki. Lepsze statystyki = lepsze współprace. To tak a propo punktu pierwszego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jednak źle bym się czuła wiedząc, że moje wejścia nie są prawdziwe. W sensie, że ktoś wszedł i tyle. Takie bezmyślne nabijanie wyświetleń... Ja na razie nie myślę o współpracy z wydawnictwami i myślę, że nie jest to najważniejsze w "karierze" blogera. Jednak jest to tylko moja subiektywna opinia... ;)

      Usuń
  2. W kółkach wzajemnej adoracji "obs za obs" itp. bawi mnie, że często autorzy wpisów nie reagują na komentarze ;) Wybacz słówko, ale zdarza się, że po prostu shitpostują i wrzucają notki będące przeklejką blurba/opisu producenta/informacji prasowej i na tym kończy się ich post, do którego lektury zachęcają - a wszelkie uwagi ignorują :D

    Inna sprawa, że na podobnych grupach wypatruję właśnie takich świeżych blogów, których tam jest akurat sporo.

    A co do cierpliwości - cóż, nie każdy ją ma i nie każdy rozumie, że po 2 tygodniach pisania nie będzie miał 1000 lajków na fejsie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nic nie mam do normalnych grup zrzeszajacych blogerów o podobnej tematyce pisania. Ba! Sama jestem członkiem wielu z nich! Jednak irytuje mnie sztuczne nabijanie komentarzy i wejść...

      Usuń
  3. Zgodzę się z tym. Sama bloguję już prawie rok i zauważyłam podobne rzeczy. Denerwują mnie też bezsensowne komentarze albo takie, które dobitnie świadczą o tym, że komentujący nie przeczytał wpisu... Przykre to.

    OdpowiedzUsuń
  4. Najbardziej denerwuje mnie to że ludzie nie czytają tego ci piszę.
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Super post :)

      *I liiiiiiiinkkkk dłuższy niż sama główna treść komentarza" :P

      Również pozdrawiam i życzę miłego dnia :)

      Usuń
  5. Mnie denerwują blogerzy, którzy:
    - "recenzują" książki, których nie czytali
    - denerwują się przy każdej konstruktywnej krytyce
    - piszą opinie o książce zamieszczając jej opis, a wrażenia z lektury są tak wąsko opisane, że nie da się z nich wartościowego wyciągnąć
    - na siłę wklejają linki w komentarzach, pisząc super post, zapraszam do mnie i tu link.
    - piszą pozytywną opinię o totalnych gniotach, bo przecież dostali od wydawnictwa książkę, to nie wypada pisać, że to shit. Rozumiem różne gusta, ale zachwalanie książki ze słabą fabułą, błędami ortograficznymi to już przegięcie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cierpliwości niestety trzeba się w życiu nauczyć... A poszukiwanie pustych obserwatorów również dla mnie wydaje się bez sensu. Ja sam piszę od kilku miesięcy i również stwierdzam że wolę żeby obserwowały mnie osoby które faktycznie czytają moje posty. Cyferki nikomu nic nie dadzą...

    OdpowiedzUsuń
  7. Wychodzę z tego samego założenia, więc szukam bardziej książkowych blogów niż modowych. Druga sprawa, patrzę również na tematykę. Jeśli ktoś czyta głównie fantastykę, to taki blog również nie będzie w moim guście. Szukam, czytam, sprawdzam :)

    OdpowiedzUsuń

Polub mnie na Facebook'u